Czy owce jedzą trawę z dachu?

Drugi dzień naszego mniej typowego zwiedzania Islandii upłynął na długim przejeździe. Musieliśmy pokonać ponad 400 km i dojechać do miejscowości Akureyri żeby trzymać się wyznaczonych dziennych limitów ;) A przecież po drodze trzeba jeszcze zwiedzać! I unikać wszechobecnych, ciekawskich owiec, które prawdopodobnie pozbawione są instynktu bo zupełnie nie boją się nadjeżdżających samochodów... No cóż. Nikt nie mówił, że będzie lekko.


Z rana, po śniadanku składającym się z samych przysmaków (pieczywo ryżowe, pasztet, Turystyczna i oczywiście kawa!), pstryknięciu kilku fotek na górę Kirkjufell, która zaprezentowała się bardzo pięknie w porannym słonecznym świetle, wyruszyliśmy! 

Samochód z namiotem na dachu

Co ciekawe, ta sama góra przyjmuje totalnie inny kształt niż w miejscu, gdzie dzień wcześniej wieczorem podziwialiśmy ją podczas zachodu słońca. A to jedynie kilkaset metrów różnicy.

Widok na Kirkjufell za dnia

To wcale nie jest takie proste przejechać długi dystans... Zwłaszcza kiedy zatrzymujemy się dosłownie co kilka metrów bo "przecież tu jest tak pięknie!!!". Po upływie godziny wszyscy mieli mnie powyżej uszu ;) Postanowiłam się nie przejmować. Ja tu przyjechałam żeby jak najwięcej zobaczyć. Chcę zrobić zdjęcie, będę robić zdjęcie. Adrian nie ma nic do gadania - musi się zatrzymywać na zawołanie. Nawet jeśli góra wygląda identycznie jak kilometr wcześniej. Tu naprawdę jest pięknie!

Widok na szczyty gór na Islandii

Islandzkie miasto

Islandzkie krajobrazy

Islandzkie krajobrazy

Pierwszy dłuższy przystanek mieliśmy zupełnie niezapowiedziany. Jechaliśmy sobie, wyjechaliśmy zza zakrętu i naszym oczom ukazała się tak przepiękna sceneria, że wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba tu stanąć. Wysokie góry, gdzieniegdzie poprzecinane małymi wodospadami, odbijały się w tafli wody. Idealne miejsce, pełne ciszy i spokoju, a przecież położone tak blisko głównej ulicy. Wystarczyło zjechać na pobocze i już. Tak jak wspominałam we wcześniejszych wpisach, do pięknych i urokliwych miejsc wcale nie trzeba daleko jechać. Często same pojawiają się znienacka i wręcz wyznaczają podróżującym postój.

Widok na góry na Islandii

Widok na islandzkie góry

Morze i góry Islandii

Widok na morze i góry Islandii

Widok na islandzkie ośnieżone szczyty

Krajobraz Islandii

Kilkanaście minut napawaliśmy się przepięknymi widokami. Przechodziliśmy z miejsca na miejsce po chrzęszczących kamykach. Całkowicie sami. Tylko dla nas było to wszystko. Dopiero kiedy odjeżdżaliśmy podjechał samochód. Tak jakby czas był wydzielony indywidualnie dla każdego ;) To właśnie najbardziej mi się tutaj podoba,że kiedy już wyjedziemy ze "strefy turystycznej", jest pusto. Islandzkie krajobrazy są dla nas na wyłączność. 






Dalsza droga mijała podobnie jak przed przystankiem. Znaczy, zatrzymywaliśmy się co chwila na krótko. Ja wyskakiwałam, czasem wyciągałam jeszcze kogoś ze sobą, pstrykaliśmy zdjęcia i jechaliśmy dalej. 





Kolejny przystanek również był niespodziewany. Jechaliśmy drogą, przejechaliśmy przez mostek i AAAAA!!! Musimy wrócić! Tam była rzeka i znowu pięknie! Nie było jak zawrócić. Stanęliśmy na poboczu... Zeszliśmy na dół by lepiej przyjrzeć się temu miejscu. Tak przejrzysta woda, że wydaje się, że można ręką dotknąć dna, a w rzeczywistości jest ono co najmniej kilka metrów niżej. 




Nie wiadomo gdzie stanąć by uchwycić najładniejszy obraz. Dookoła kwitną łubiny, uzupełniają obraz o soczysty fioletowy odcień :) Z łubinem ogólnie Islandia ma spory problem. Miało być go tylko troszkę, a rozprzestrzenił się na całej wyspie, zabierając owcom potrzebną do przeżycia trawę. W tym jednak miejscu (jak również w kilku innych) wyglądał prześlicznie i cieszyłam się, że przyjechaliśmy akurat w takim terminie, że zdążyliśmy jeszcze na jego okres kwitnienia.


Adrian znalazł dziurę wśród kamieni wypełnioną wodą i wpadł na fantastyczny pomysł, że powinnam wsadzić tam nogi. Ja - największy zmarźlak wyprawy, chodzący w (co najmniej!) 3 warstwach ubrań. No ale wiedział co robi bo bez gadania się zgodziłam. Woda była baaaaaaaardzo zimna. Ale było fajnie ;) I nie zachorowałam. A wspomnienia są super więc było warto ;)



Naszym kolejnym celem był Kolugljufur Canyon. Akurat żeby tam dojechać, trzeba było opuścić główną drogę numer 1 i skierować się na południe. Po upływie kilkunastu minut dojechaliśmy na parking, na którym stało kilka samochodów więc mogliśmy przypuszczać, że jesteśmy u celu. Kanion jest oszałamiający i robi niesamowite wrażenie! Piękny wodospad, kaskadami oplatający kamienie. Tylko stać i się zachwycać.





Dalsza droga prowadziła nas do Glaumbær farm nieopodal miejscowości Skagafjörður. Znajdują się tam, słynne na całej wyspie, domy zbudowane z torfu. Zamieszkiwano je już w czasach pierwszych mieszkańców Islandii, a więc ponad 1000 lat temu! Domki są bardzo, bardzo charakterystyczne bo na ich dachach rośnie trawa! Cały czas zastanawialiśmy się czy wszechobecne owce są w stanie wejść na dach takiego domku w poszukiwaniu pożywienia ? Niestety żadnej nie udało nam się zobaczyć w akcji ;)


Oglądanie domków z zewnątrz jest bezpłatne. Można do woli spacerować i podziwiać urocze zielone chatki. Cały kompleks 13 budynków jest własnością islandzkiego Muzeum Narodowego, a co ciekawe jeden z domków był zamieszkany aż do lat 50 ubiegłego wieku! Aż ciężko nam było w to uwierzyć. 
Do środka możemy wejść za opłatą 1000 koron islandzkich natomiast dzieci do lat 16 wchodzą za darmo. Wysłaliśmy więc Czarka żeby zobaczył jak taki domek wygląda w środku.


Po wizycie na farmie jechaliśmy już bezpośrednio w kierunku Akureyri, drugiego co do wielkości obszaru miejskiego Islandii. W okolicach miasteczka musieliśmy poszukać miejsca gdzie moglibyśmy stanąć i na noc rozbić namiot. Wszyscy marzyliśmy tylko o tym by położyć się
i odpocząć, a tu jak na złość nigdzie nie było spokojnego i ustronnego miejsca by się zatrzymać.
W końcu podjechaliśmy pod czyjś dom i bezpardonowo spytaliśmy czy możemy pożyczyć sobie na noc kawałek ziemi. Islandzka gościnność nie zawiodła. Gospodyni bez słowa zgodziła się udostępnić nam swoje pole. Poleciła tylko by uważać na, jak zawsze ciekawskie, owce ;)





  1. piękne, dzikie tereny! :) Widoki niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne krajobrazy. Pewnie miałabym podobnie, jeśli chodzi o robienie zdjęć. Zresztą po to się jedzie, aby napawać oczy widokami, a nie jechać od punktu A do B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My i tak byliśmy mocno ograniczeni ilością kilometrów i dobą ;) Ale staraliśmy się nie spieszyć tylko na spokojnie podziwiać ;)

      Usuń
  3. Wcale Ci się nie dziwię bo ja sama bym się co chwilę zatrzymywała żeby zrobić zdjęcie ;) Widoki niesamowite! Szczególnie wodospad, naprawdę przepiękny :) Coraz bardziej chcę jechać na Islandię, tyle już ciekawych relacji stamtąd przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam! Następne opisywane dni będą jeszcze piękniejsze więc mam nadzieję, że przy końcu będziesz już zdecydowana :D

      Usuń
  4. marzy mi się północ. nie dotarłam jeszcze na Islandię, ale byłam kilka razy w Norwegii i ciągle mi mało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Cudowny, dziki, ale przy tym bajkowy kraj :) I każdy znajdzie coś dla siebie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Podreptali ze mną

Znajdź mnie na zBLOGowani!



zBLOGowani.pl

Copyright © Podreptuję